W ostatnim okresie polski sport, a co za tym idzie, jego przedstawiciele nie mogą pokonać „zakrętu”, który prowadzi do kompletnego sukcesu. Zadowalamy się, a raczej narzuca nam się euforię z osiagnięć naszych sportowców.
Załoga M. Kusznierewicza z D. Życkim nie staje na podium żeglarskich Mistrzostw Świata, R. Paszke „łapie” poważną awarię katamaranu w biciu rekordu szybkości opłynięcia globu. K. Stoch skacze bardzo nierówno, zaliczając znaczące wpadki, K. Hołowczyc będąc od podium Dakaru na wyciągnięcie ręki, grzebie swoja szansę przez awarię samochodu. Piłkarze ręczni pokonują „zakręty” prowadzące do finału Mistrzostw Europy w sposób co najmniej dziwny, nie bardzo zrozumiały nawet dla fachowców i nie wiadomo czy z niego wyjdą, pozwalając by zależało to od wyników spotkań innych drużyn, A. Radwańska kończy swój udział w Australian-Open na ćwierćfinale/w wielkich szlemach już po raz piąty/, co po ostatnich rokowaniach, na pewno nie jest sukcesem.
To tylko niektóre, rzucające się w oczy, przykłady niemożności. Mogliśmy w nich, zupełnie realnie, spodziewać się i na takie liczyliśmy, znacznie wyższych osiągnięć, które można by wtedy nazwać autentycznymi sukcesami. Ktoś powie – „taki jest sport i to jest w nim piękne”. Zgoda, ale jest przecież cała, mniej lub bardziej kosztowna, czasochłonna, przeważnie wyczerpująca, struktura przygotowania do sukcesu, spodziewanego sukcesu.
Trener H. Wagner jadąc z siatkarzami na olimpiadę do Montrealu powiedział /…kiedy to było?/, że interesuje go tylko złoto i osiągnął je. Nakłady na ten sukces – bo to był sukces – były nieporównywalnie mniejsze w stosunku do innych ekip, był to przecież okres PRLowski - ale można było. Myślę, że obecnie w naszym sporcie, proporcjonalnie, jest podobnie. Może w mniejszym stopniu. Ale nie można wszystkiego zwalać na kryzys, z którym, podobno radzimy sobie nie najgorzej.
Z tej niemożności wyłamuje się jedynie Justyna Kowalczyk, która, jako właściwie jedyna, przysparza nam wielkiej radości i napawa optymizmem swoją postawą i dużymi, często spektakularnymi sukcesami.
Teraz polski sport, jako całość. „Zakręt” jaki pokonuje Polska przygotowując się do bardzo ważnego i znaczącego, wręcz spektakularnego sukcesu, jakim ma być organizacja Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej, z nieciekawym przecież, w obecnym okresie, parterem- Ukrainą, jest bardzo wyboisty i niebezpieczny. W obecnej chwili nie wiadomo właściwie, czy go w ogóle pokonamy. Wiele przesłanek temu przeczy. A jeżeli, czy pozwoli to na nazwanie tej imprezy wspaniałym sukcesem, czy też będzie to wydarzenie sportowe o wątpliwym znaczeniu.
Coś tu, w rozwiązywaniu tych zagadnień, nie gra. Ale co? Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Jednak czy tylko? Wiemy i mamy nadzieję, że są w Polsce ludzie, instytucje i organy najwyższego szczebla, które mogą sobie z tymi problemami poradzić, tak decyzyjnie jak i wykonawczo,
i oby im się to udało, wierzymy w to.
Zapraszamy do zapisania się na nasz newsletter !